czwartek, 29 grudnia 2011

11. POSTERUNEK

Sam siedziałem w tej suce, czas dłużył się niemiłosiernie. W końcu jednak dotarliśmy na miejsce. Otworzyły się drzwi i przyszedł do mnie policjant.
- Dobra jesteśmy. Nie wiem co zrobiłeś, ale będziesz gadał z komendantem. Idziemy.
Złapał mnie chwytem transportowym i zaprowadził do środka posterunku na ulicy Krakusa i Wandy. Posterunek jak każdy inny, chyba. Nigdy nie byłem w żadnym. Jedyny jaki widziałem to „13. Posterunek” w telewizji. Wprowadził mnie do małego pokoiku z lustrem na północnej ścianie. Na środku stał stolik i dwa krzesła po przeciwnych jego stronach. Trochę podobny do tego z pierwszej mojej wizji. Tylko, że nie ma tutaj kiełbasy.
- Siadaj, zaraz ktoś do ciebie przyjdzie i bez żadnych sztuczek. – powiedział rozpinając kajdanki po czym wyszedł.
Zostałem sam na jakieś piętnaście minut. Wiele myśli przez głowę mi przechodziło i tylko jedna możliwość, ale za to bardzo mało prawdopodobna. W końcu przyszedł komendant, znałem go. To „ten chuj” jak wyraził się o nim Jabol. Komendant Jan Bachmann. Lekko się przestraszyłem, teraz byłem pewny o co może chodzić. Nie dałem jednak tego po sobie tego poznać.
- Witam, chyba wiesz kim jestem? – zapytał komendant siadając naprzeciwko mnie.
- Domyślam się.
- Bystrzak, a wiesz dlaczego tutaj jesteś?
- Nie mam pojęcia, ale śmiem twierdzić, że zaraz się dowiem.
- Zadziwiasz mnie swoją dedukcją. Więc tak, trochę ponad sześć lat temu tutaj w Koszalinie pojawiła się zorganizowana grupa przestępcza. Co prawda nie wykazywali żadnej agresji, ale łamali prawo. Nie, łamali to złe słowo. Raz to tylko zrobili, ale za to w jakim stylu. Takiej ilości narkotyków nigdy wcześniej nikt nie sprzedał w jednej transakcji.
- Ciekawa historia, ale co ja mam z tym wspólnego?
- Cicho! Daj mi skończyć. Byliśmy krok za nimi, ale w ostatniej chwili zmienili miejsce transakcji. No cóż trudno się mówi,  czekaliśmy na drugą, lecz i tutaj nas przechytrzyli bo drugiej nie było. Mało tego ślad po nich zaginął, a pieniądze które zgarnęli starczą im na długie lata. Teraz dostaliśmy informację, że szef tej grupy wrócił do miasta. Z tego co wiem wyjechałeś jakieś sześć lat temu i teraz wróciłeś. Podejrzane?
- Nie, raczej nie. Wyjechałem bo tam znalazłem dobrą pracę, a wróciłem w odwiedziny.
- Może i jest to prawda, a może i nie. Wszystko okaże się w czasie. Spędzisz noc na młyńskiej to zmiękniesz. Zabrać go!
Przyszedł z powrotem ten policjant co mnie tutaj przyprowadził i znowu zakuł w kajdany. Wyszliśmy stąd, tym razem bez chwytu transportowego. Wsiadłem do suki i pojechaliśmy na młyńską.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz