Wyjechaliśmy z parkingu i ruszyliśmy w stronę Dzierżęcina. Próbowałem
coś wymyślić i ogarnąć sytuację, ale ciężko jest to robić z gnatem przy
głowie. W co ja się wpakowałem? Po co mi to było? Wiedziałem, że to
zbyt piękne by długo trwało. Może gdzieś tu jest ukryta kamera? Nie ma,
bym zauważył.
- Wierzysz w życie po śmierci? - zapytał kierowca.
- Nie do końca - odpowiedziałem połykając ślinę.
- No ja sam nie wiem jak to jest. Wiesz w pewnym sensie Ci zazdroszczę.
- Mi? Czego mi zazdrościsz?
-
No tego, że niedługo się dowiesz czy jest takie życie. - zaczął się
głośno śmiać, a razem z nim jego kompani. W pewnym momencie zjechał na
drugi pas i niemal czołowo zderzył się z samochodem jadącym zna
przeciwka.
- Co robisz idioto!? - krzyknął czarny siedzący za kierowcą.
-
Morda kapciu, sam jesteś idiota. - opowiedział kierowca - Już prawie
dojeżdżamy. Kurwa psy, schowaj gnata. - na poboczu stała drogówka,
jednak nas nie zatrzymali, a miałem taką nadzieję. Jedynie patrzeli na
nas i coś mówili przed radio. - Ha! udało się.
Jednak odjechaliśmy
tylko kilkaset metrów i z tyłu dało się zauważyć niebieskie światło
policyjnych kogutów. Za nami jechała alfa, kierowca podjął decyzję, że
uciekamy, ale przed nami stała już barykada i nie mieliśmy wyjścia.
Zatrzymaliśmy się na poboczu i po chwili podszedł do nas policjant.
- Dzień dobry. - powiedział - tam w tych samochodach są antyterroryści, a ten pan jedzie z nami. - pokazał na mnie. - mam rację?
- Ma władza rację, wyłaź. Jeszcze Cię znajdziemy.
Szybko wyszedłem z samochodu.
- Dzięki wielkie! - nie mogłem ukryć radości - tylko skąd wiedzieliście, że mnie porwali?
- Nie wiedzieliśmy, ręce na maskę ale to już! - krzyknął policjant.
- Co jest?
- Nie będę powtarzał, łapy na maskę! - krzyknął drugi raz wyciągając pistolet.
Zrobiłem jak mi kazał i chwilę potem byłem już skuty kajdankami. Zaprowadzili mnie do suki i odjechaliśmy. Świetnie, najpierw o włos od śmierci, a teraz za kraty. To miasto mnie kocha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz