Obudziłem się po nie wiem jak długim
czasie. Wydawało mi się również, że kilka razy już odzyskiwałem przytomność,
lecz coś mnie dalej usypiało. Otworzyłem oczy, ale nic nie widziałem. Straciłem
wzrok? Gdzie ja jestem? Siedziałem chyba na krześle, bo czułem oparcie na
plecach. Ręce i nogi miałem skrępowane więc nie mogłem wstać. Nie dałem rady
nawet się uszczypnąć, żeby sprawdzić czy naprawdę się obudziłem.
środa, 9 maja 2012
sobota, 5 maja 2012
65. Wyjaśniamy
Na
monitorze wyświetlała się skrzynka e-mail, z całą masą wiadomości. Pierwsza na
którą zwróciłem uwagę z przed ponad roku. Treść była po angielsku, a jako że
znam ten język nie miałem problemów ze zrozumieniem.
wtorek, 1 maja 2012
64. Kompleks wojskowo-naukowy?
Jechaliśmy
wśród lasu jeszcze ponad godzinę. Co jakiś czas patrzyłem stronę Vladimira, na
którego twarzy malowała się mina, jakby czymś się przejmował. Niewiele czasu go
znałem, ale z tego co pamiętam, to jedyne oprócz obojętności na twarzy co mu
się pojawiało było wyrazem gniewu. Nie będę ukrywał, że ja tez byłem nieco
przejęty tym co się działo. Wszystko nagle zaczęło się walić i gmatwać, a teraz
miałem się przekonać o co tak naprawdę tu chodzi. Wcześniej miałem jasność co
do sytuacji, ostatnio jednak to się zmieniło.
poniedziałek, 30 kwietnia 2012
63. California
Po
kilku minutach jazdy po jakichś leśnych drogach, dojechaliśmy do miejsca w
który zaparkowane było kilka samochodów. Jako, że słońce miało się już ku
zachodowi, nie dało się dokładnie zobaczyć co to za auta i kto stoi obok nich.
Podjechaliśmy bliżej i wyszliśmy z samochodu. Vladimir od razu podszedł do jednego z mężczyzn. Nam natomiast ruchem ręki
kazał zostać na miejscu, tak też zrobiliśmy.
wtorek, 3 kwietnia 2012
62. Postępy
Widać
byłem bardzo zmęczony, bo po chwili pogrążyłem się we śnie. Leżałem na ziemi, twardej zimnej skale. Kiedy wstałem
i się rozejrzałem, zauważyłem, że jestem na szczycie jakiejś góry. Nade mną
tylko gęste chmury, w Okół mnie też, z tą różnicą, że gdzieniegdzie z morza obłoków wystawały
wierzchołki innych szczytów. Stałem na niezbyt dużej górskiej półce, na której
zmieściłoby się jakieś dwadzieścia osób i to w wielkim ścisku.
czwartek, 29 marca 2012
61. W góry
Jechaliśmy
w wielkim pośpiechu dobre kilka minut i nikt się nie odzywał. Rudy siedział z
tyłu i najwidoczniej znowu się zawiesił. Tym razem jednak nie na długo.
- Kurwa! Dorwiemy tego chuja! –
powiedział. – Jak, mógł! Zapłacili mu pewnie!
- Ba! – przerwał mu Vladimir. –
Was w chuj zrobił, ale nie tylko. Mistrza psubrata też, wszystkich! Za późno
się dowiedielim, ale zdążyliśmy was wyciągnąć.
środa, 28 marca 2012
60. Ciągle w grze!
Siedzieliśmy
w suce z Rudym przykuci do siedzeń grubym łańcuchem, który był tak krótki, że
nawet nie mogliśmy wstać. Naprzeciwko nas było dwóch żołnierzy w kominiarkach.
Siedzieli i nas pilnowali, nie mieliśmy nawet możliwości się ruszyć, a mimo to
potrzebowaliśmy takiej obstawy. Bali się nas? W sumie teraz to już bez
znaczenia. Pogodziłem się z tym, że to już koniec naszej misji. Mistrz wygrał i
co gorsza miał rację. Za słabi byliśmy, aby się mierzyć z takim przeciwnikiem. Zawiodłem
siebie i tych wszystkich ludzi, którzy we mnie wierzyli. Najbardziej jednak bolało
mnie, że zawiodłem Rudego, który pomagał mi we wszystkim, łamał nawet swoje
zasady i działał przeciwko sobie. Teraz siedział wpatrzony w grubą metalową
ścianę i nie było z nim żadnego kontaktu. Nawet nie ruszał się, ani nie drgnął
od kiedy nas przykuli.
niedziela, 18 marca 2012
59. Ostateczna rozgrywka!
Szybko
pobiegłem znaleźć Rudego, na szczęście nie było
z tym problemów. Powiedziałem mu o sytuacji i szybko ruszyliśmy do
Trawicy po Przybyszewskiego. W międzyczasie zgarnęliśmy też Renię.
- Musimy się śpieszyć, zaraz
wojsko otoczy miasto i nikt nie wejdzie ani nie wyjdzie. – powiedziała Renia,
co tylko przyśpieszyło nasze działania.
niedziela, 11 marca 2012
58. Nie ma odpoczynku!
W
obozie czekała na nas wielka feta. Ognisko, kiełbasy, wóda i zielsko. Widać
Wyznawcy cieszyli się z przebiegu akcji. Tylko co chcieli przez to osiągnąć?
Niby akcje są zorganizowane, ale nie wiem jaki mają cel. W sumie to chyba Rudy
ma rację, ludzie się nas zaczną bać. Jak zwykle gdy zaczynałem wątpić odezwał
się Abdul.
piątek, 9 marca 2012
57. Udało się (?)
Wcisnąłem
gaz do dechy i pojechaliśmy ile sił w maszynie. Na wjeździe do Koszalina nie
było barykad, widać wszystkich przenieśli do centrum. Ściemniało już się powoli
i nad miastem zaczęła się unosić czerwona łuna. Jakby płonęło. Co tam się
dzieje?
środa, 7 marca 2012
56. Sensacja
Rudy
wsiadł do samochodu i pojechaliśmy. Po drodze słuchaliśmy radia, w którym
akurat leciały wiadomości.
- Widomości z ostatniej chwili. –
mówił mężczyzna prowadzący audycję. – Dosłownie przed paroma minutami
aresztowany został komendant koszalińskiej policji Jan Bachmann…
poniedziałek, 5 marca 2012
55. Wątpliwości
Na miejscu czekał na mnie już
Rudy. Stał przed brama wjazdową na podwórko otaczające naszą bazę. Z jego miny mogłem wyczytać, że coś poważnego
się stało. Trochę mnie to zaniepokoiło. Wjechałem na podwórze i zszedłem z
quada.
niedziela, 4 marca 2012
54. Obóz
Ares
biegł przed siebie i tylko co jakiś czas się zatrzymywał, żeby mnie nie zgubić.
Swoją drogą, ciekawe jak złapał trop? Może Rysie inaczej tropią niż psy.
Poruszaliśmy się bardzo szybko do przodu, po rejonach których nie znałem.
Rzadko zdarzało mi się być na Rokosowie, ale Ares dobrze sobie radził z
terenem. Wiedział, też najwidoczniej, że policja patroluje ulice i w obecnej
sytuacji boją się wejść między budynki, bo prowadził mnie właśnie tylko takimi drogami.
piątek, 2 marca 2012
53. Ares
Co prawda w mieście trwały
zamieszki, ale tutaj tego nie było widać. Łysy rzeczywiście miał poważanie w
mieście, bo ani policja, ani Wyznawcy tutaj się nie zbliżali. Mało tego, w jego
klubie trwała impreza, zresztą jak zwykle. Znaliśmy już drogę więc szliśmy
śmiało w tym kierunku. Żaden z obstawiających wejście ochroniarzy nas nie
zatrzymywał, podobnie było w środku.
czwartek, 1 marca 2012
52. Kolejny z wielkich planów
Podaliśmy
sobie ręce na znak przypieczętowania umowy, coś w rodzaju podpisu. Łysy udał
się w stronę samochodu zaparkowanego za budynkiem, ja natomiast udałem się do
środka, aby porozmawiać z Przybyszewskim. Nasz Guru dalej się modlił i nie
zauważył jak wszedłem po schodach na górę.
poniedziałek, 27 lutego 2012
51. To tylko biznes (?)
Przebudziłem się, kiedy
wjeżdżaliśmy na podwórko przed bazą w Trawicy. Stało tam jeszcze kilka
samochodów, chyba mieliśmy gości. Rudy stwierdził, że pójdzie sam zobaczyć co
się dzieje, a dopiero potem my. Jak powiedział tak i zrobił. Długo nie
musieliśmy na niego czekać, bo jak się okazało przyjechał Łysy w sprawie
jakichś interesów. Chciałem najpierw jednak pogadać z naszym Guru.
niedziela, 26 lutego 2012
50. Fuzja
Oparłem głową o szybę i zasnąłem.
Chwilę później znalazłem się na tej sawannie, która była miejscem pojedynku z
Guru. Stałem tam na środku, trawa lekko falowała i łaskotała mnie w nogi.
- Witaj, z powrotem – odezwał się
stojący za mną Guru Al-Kielbasad.
- No siema, jak tam się nie żyje?
– odpowiedział, odwracając się do niego
sobota, 25 lutego 2012
49. Od nowa...
Powoli otwierałem
oczy i promienie światła docierały do moich gałek. Zaraz, zaraz, skąd światło w
jaskini? Otworzyłem teraz oczy najszerzej jak się dało, mimo bólu głowy, który
mi to bardzo utrudniał i mimo tego okropnego światła. Zobaczyłem nad sobą biały
sufit. Co jest? Zerwałem się szybko i usiadłem. Dopiero teraz zauważyłem, że
leżałem na łóżku przykryty kocem. Rozejrzałem się na boki i zobaczyłem, że
jestem w jakimś pokoju z białymi ścianami. Przy drzwiach stały dwa krzesła, na
jednym spał Rudy, a na drugim siedział Jabol, który właśnie w tym momencie
zauważył, że się obudziłem. Szturchając Rudego, wstał i podszedł do mnie.
wtorek, 21 lutego 2012
48. Walka
Na miejscu czekał na nas już
Said.
- Dobrze, że już jesteś. –
powiedział. – Nie mamy na co czekać, tajemny ogień przodków rozpalony.
- Dałbyś mi coś chociaż zjeść.
- Nie, Guru też nic nie jadł.
Chodź, ale sam.
47. W Łabuszu
Ruszyliśmy w
drogę, nie wiem tylko dlaczego Rudy pojechał nieco okrężną drogą do Łabusza.
Udał się przed morską w stronę Kołobrzegu i w lesie skręcił w prawo. Jakbyśmy
pojechali na północ szybciej byśmy dotarli na miejsce, ale cóż jego wybór. W
sumie to nawet nie śpieszyło nam się zbytnio.
piątek, 17 lutego 2012
46. Konferencja
Otworzyłem oczy i rozejrzałem się po pokoju. Ziółka
przestały już działać najwidoczniej. Wstałem z podłogi i podszedłem do Rudego,
który spał na fotelu.
- Wstawaj. – powiedziałem.- ileż można spać?
- No właśnie. – odpowiedział przeciągając się i
głośno ziewając przy tym. – Zobacz, która godzina.
środa, 15 lutego 2012
45. Ciężarówki
Cała
ta ciemność szybko przemieniła się w zniszczoną przez człowieka okolicę. Może
nie bezpośrednio przez niego, ale przez jego działania. Staliśmy przy drodze,
która ciągnęła się przed nam, niemal aż po horyzont. Po obu stronach rósł las,
chociaż może to słowo jest złe w tym wypadku. Stały tam suche pnie drzew, bez
liści i niemal bez gałęzi. Korzenie wystawały z ziemi. Krajobraz jak z okolic
elektrowni węglowych. Nagle za nami usłyszałem ryk silników i gdy się
odwróciłem, ujrzałem kolumnę ciężarówek jadących w naszym kierunku.
poniedziałek, 13 lutego 2012
44. Most
Poszedłem prosto do tego budynku, usiadłem na
podłodze i zapaliłem jedną lufkę. Nie chciałem przesadzać, żeby nie odlecieć.
Zaciągnąłem się powoli, chwile w płucach potrzymałem i wypuściłem chmurę gęstą
jak wojskowa grochówka. Spojrzałem w lewo i nic, żadnych jazd. Potem odwróciłem
się w prawo i się zaczęło.
niedziela, 12 lutego 2012
43. Święta trójca
Tak też zrobiłem. Guru w niezłe gówno mnie
wpakował. Jeśli ten gościu naprawdę całe życie ćwiczył, to już po mnie.
Ostatnio z kimś się biłem w podstawówce. Ciekawe czy Jabol o tym wiedział.
Wyszedłem z budynku i udałem się za niego. Zauważyłem, że stoi tam Sosna i
rozmawia z Saidem. Kiedy przyjechał? Podszedłem bliżej, żeby się przywitać.
42. Przepowiednia
Wstałem
z łóżka i poszedłem za Jabolem. Próbowałem powoli ogarnąć ten sen, lecz jakoś
nie mogłem nic zrozumieć. Zbyt wiele osób, zbyt wiele sytuacji i nie było
Kiełbasy. Przy wyjściu z budynku czekał na nas Said.
sobota, 11 lutego 2012
41. Artyleria
Można było
się spodziewać, że szybko zasnę.
„-Wstawaj!
Wstawaj! – darł mi się na duchem Jabol. – Wstawaj! Nadchodzą! – otworzyłem oczy
i ujrzałem właściciela tego głosu. Morda ta sama, ale ubiór nieco inny. Był
odziany w mundur wojskowy. Na głowie hełm, a na ramionach naszywki z polską
flagą. Przypomniało mi się, że przed chwilą zasnąłem.
piątek, 10 lutego 2012
40. Al-Kielbasad
Długo
na Jabola nie musiałem czekać, po jakichś piętnastu minutach podjechał.
-
Wsiadaj! – krzyknął zatrzymując się na środku ulicy – Patrz, oddali nam już
furkę.
-
Siema, no to świetnie. – wsiadłem do środka i przywitałem się z nim i z
gwardzistami siedzącymi z tyłu. – jak premiera?
czwartek, 9 lutego 2012
39. BIAŁOGARD
No
i ruszyliśmy w drogę powrotną. Było już grubo po drugiej w nocy i zmęczenie
dawało się już we znaki. Ucieszony wizją rychłego spoczynku przyśpieszałem nasz
marsz. Po drodze rozmawialiśmy o tym co tam się wydarzyło, chcieli ze mnie
wyciągnąć o czym rozmawiałem z Vladimirem. Póki co jednak zostawię to dla
siebie, nie wiadomo co z tego wyniknie.
środa, 8 lutego 2012
38. VLADIMIR
Już
na mnie tam czekał, kiedy podjechałem na miejsce.
-
Ave, jak tam premiera się udała?
-
Tłumy były, a szczegółów nie znam. Jakoś mnie tam nie ciągnęło.
-
No słyszałem, do jakichś ważniaków chciałeś się dostać. Idziemy?
-
Nie ma na co czekać.
37. WIELKI PLAN
Rozległo
się dzwonienie mojego telefonu. Spojrzałem na niego i zauważyłem, że to
Przybyszewski dzwoni.
-
No co jest ziomuś? – zapytałem.
-
Sze… szefie jakieś zadania dla… dla… mnie?
poniedziałek, 6 lutego 2012
36. PREMIERA
Przemyłem
twarz zimną wodą i zaparzyłem sobie kawę. Usiadłem przed telewizorem aby ją
wypić. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi, a wkrótce potem ich otwieranie.
Wczoraj nie zamknąłem drzwi?
sobota, 4 lutego 2012
35. SABAKA
Pojechaliśmy
do mojego mieszkania. Czekało tam już dwóch gwardzistów. Tylko jedno mi po
głowie chodziło, położyć się spać. Uczyniłem wszelkie możliwe starania aby jak
najszybciej to zrobić. Pożegnałem się z Rudym i poszedłem na górę. Umówiłem się
z nim, że będzie na mnie czekał przy hurtowni na morskiej.
piątek, 3 lutego 2012
34. U ŁYSEGO
Sami zaś
ruszyliśmy do domu Łysego. Dobrze, że Rudy wiedział, gdzie można go teraz
znaleźć. Jechaliśmy w stronę Rokosowa.
- Dziwne –
powiedział Rudy. – O tej godzinie, psy zatrzymują każdego, a minęliśmy już ze
trzy patrole.
- Może to
ludzie Kmiota? Daleko jeszcze?
- Już
dojeżdżamy.
wtorek, 31 stycznia 2012
33. ŁYSY
- No to co się dzieje? – zapytałem zniecierpliwiony czekaniem na odpowiedź.
- Dobra, słuchaj – odezwał się Rudy siedzący przede mną na miejscu pasażera. – Nasza kwatera jak wiesz stoi na północy. Wiesz też jak pozyskujemy fundusze. Mieliśmy spokój, bo się ugadaliśmy z Łysym. Sytuacja się nieco zmieniła i musimy szybko działać.
- Dobra, słuchaj – odezwał się Rudy siedzący przede mną na miejscu pasażera. – Nasza kwatera jak wiesz stoi na północy. Wiesz też jak pozyskujemy fundusze. Mieliśmy spokój, bo się ugadaliśmy z Łysym. Sytuacja się nieco zmieniła i musimy szybko działać.
32. NAWRÓCONY
Wszyscy wstali i w ciszy czekali na dalszy ciąg ceremonii. Guru skinął palcem na mnie. Dał mi w ten sposób sygnał, abym teraz to ja zabrał głos.
niedziela, 29 stycznia 2012
31. MODLITWA
Pod koniec drugiego dnia przyszedł do mnie strażnik z informacją, że ktoś mnie odwiedził. Nie wiedział jednak kto to. Zaprowadził mnie do sali odwiedzin, gdzie czekał na mnie wysoki mężczyzna. Widziałem go już wcześniej. Gdzie? Chyba w tym ostatnim śnie.
30. MISJA
Zaprowadzili mnie do tej izolatki, gdzie byłem sam. W sumie jak nazwa wskazuje, to pomieszczenie chyba od tego jest. Mała prycza pod ścianą i kibel w rogu, po za tym miejsca tyle, że można tylko wstać z łóżka. Jedynym źródłem światła, była mała dziura w drzwiach służąca do podglądania co robię. Walnąłem się na pryczę i leżałem. Chciałem zasnąć, żeby jakoś przyśpieszyć upływ czasu, ale za wcześnie było na sen.
niedziela, 22 stycznia 2012
28. UCIECZKA
- Szefie! Zgłoś się! Szefie! Wstawaj! - darł się ktoś przez radio. To chyba druga zmiana gwardzistów. Rudego tym nie obudzili, a mnie i owszem. Podszedłem do radia i wziąłem je w rękę.
- Szef śpi, mówcie co tam się dzieje.
- Szef śpi, mówcie co tam się dzieje.
piątek, 20 stycznia 2012
27. VECTRA
Wróciłem do domu, Rudy spał na kanapie. Dorwał się do moich zapasów piwa. Dobrze, że zawsze kiedy tylko jestem w sklepie go uzupełniam. Nie będę go budził. Wyłączyłem telewizor i też położyłem się spać. W innym pokoju, żeby nie było. Szybko zasnąłem, co zwiastowało kolejny chory sen.
Subskrybuj:
Posty (Atom)