Pod koniec drugiego dnia przyszedł do mnie strażnik z informacją, że ktoś mnie odwiedził. Nie wiedział jednak kto to. Zaprowadził mnie do sali odwiedzin, gdzie czekał na mnie wysoki mężczyzna. Widziałem go już wcześniej. Gdzie? Chyba w tym ostatnim śnie.
- Cześć – powiedział – Sosna jestem. Guru mnie przysłał, żebym ci pomógł.
- No siema, no i masz jakiś pomysł?
- Pomysł? Już działam, wychodzisz zaraz stąd. Potem zajmiemy się obroną w sądzie.
- Już wychodzę? Świetnie!
- Nie do końca. Musisz codziennie się tutaj na podpis zgłaszać.
- To szczegół, ale wydaje mi się, że wszystko się potem ułoży.
- Z moją pomocą na pewno. Strażnik! To papiery, które zwalniają tego pana z pobytu tutaj. Proszę go rozkuć i wychodzimy.
Strażnik chwilę popatrzył w dokumenty i rozkuł mnie. Wyszliśmy stamtąd, przed wejściem stała już moja fura.
- Guru mówił, żebyśmy do Trawicy jechali.
- Wsiadaj i jedziemy!
Jak powiedziałem, tak też zrobiliśmy. Po drodze Sosna opowiedział mi skąd zna Guru. Okazało się, że razem się wychowywali na jednym podwórku. Nie bardzo wierzy w kiełbasę i te moje wizje, ale pomaga przez starą przyjaźń. Chyba dobrze jest mieć go po swojej stronie.
Dojechaliśmy w końcu na miejsce. Na podwórzu stało mnóstwo samochodów. Przez okna było widać tłumy, co tutaj się dzieje? Weszliśmy do środka, przy drzwiach czekał Guru.
- Dobrze, że już jesteście. Chodźcie zaraz zaczynamy. – całe pomieszczenie było zapchane ludźmi. Tylko przy ścianie naprzeciwko wejścia było troszkę miejsca. Tam też zaprowadził nas Guru, po czym rozpoczął mowę.
- Dzisiaj, jest kolejny przełomowy dzień w dziejach naszej społeczności. Nasza wiara rozprzestrzenia się bardzo szybko. Z każdym dniem przychodzi do nas ponad setka nowych wyznawców. To wszystko dzięki naszemu zbawcy i działaniom przez niego podjętym. Dzisiaj święcimy kolejny ważny budynek. Tutaj będzie nasza baza operacyjna. Nie każdy będzie miał tu dostęp, wybaczcie kochani, ale tak być musi. Tylko wybrańcy! Tylko ci którzy bezpośrednio pomagają zbawcy w jego misji! Pozwólcie, że zmówię modlitwę.
- No dawaj – powiedziałem i wszyscy uklękli.
- Kiełbasie wszechmocny! Kiełbasie wszechobecny! Kiełbasie wszechwiedzący! Ześlij na nas swą łaskę. Poświęć tę bazę, aby służyła zbawcy naszemu, przez ciebie wybranemu. Niech mu pomoże wykonać misję przez ciebie zleconą! Powstańcie moi drodzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz