Można było
się spodziewać, że szybko zasnę.
„-Wstawaj!
Wstawaj! – darł mi się na duchem Jabol. – Wstawaj! Nadchodzą! – otworzyłem oczy
i ujrzałem właściciela tego głosu. Morda ta sama, ale ubiór nieco inny. Był
odziany w mundur wojskowy. Na głowie hełm, a na ramionach naszywki z polską
flagą. Przypomniało mi się, że przed chwilą zasnąłem.
- Kto
nadchodzi? – zapytałem szybko zrywając się z pryczy.
- Nie
zgrywaj idioty! Szybko do sztabu! – wybiegł z pokoju, a ja zaraz za nim.
Znalazłem się na podwórzu kwatery Al-Kielbasad. Budynki były poniszczone,
większość się zawaliła. Kiedy odwróciłem się w stronę Białogardu zobaczyłem
ogromną czerwoną łunę unoszącą się nad szczątkami miasta. Co Kiełbasa chce mi
tym razem przekazać?
- Chodź tu!
– darł się Jabol z namiotu stojącego na środku placu, do którego też się szybko
udałem.
- Dobrze, że
już jesteś. – rozpoczął Guru, również ubrany w mundur. Na ramieniu miał cztery
generalskie gwiazdki. – Armie mistrza zbliżają się do miasta. Musimy… - rozległ
się huk wybuchu, jednego , potem drugie i kolejnych – Rozpoczęli bombardowanie!
Przybyszewski! Zlokalizuj artylerię!
- Się robi!
– głos mu nawet nie drgnął. Teraz jestem pewien, że to sen.
- Musisz odnaleźć Saida i Guru naszych arabskich przyjaciół, inaczej jesteśmy zgubieni…
- Dobra mam!
– krzyknął Przybyszewski, który najwidoczniej zlokalizował już wrogą artylerię.
- Pokaż
gdzie to – powiedział Guru podchodząc do niego. – Rudy i Sosna idźcie tam i
zneutralizujcie to. – wyszli bez słowa. – Poparcie dla mistrza spada, ale to za
mało. Byliśmy już pod ich bazą, ale udało im się odeprzeć nasz atak. Musisz
działać szybko! Tylko ty nas możesz uratować.
- Już gdzieś
to słyszałem, ale…
- To
pułapka… - przerwał mi Rudy, który mówił przez radio – uważajcie na… aaa… nie!
Uważaj Sosna…
- Przerwało
transmisję – powiedział Przybyszewski.
-
Psiajegomać! – krzyknął Vladimir, który niespodziewanie pojawił się w namiocie.
- Psubraty, mówiłem chodź ze mną, pomogę, to nie! Teraz zginiecie wszyscy, bez
żadnego wyjątku. – wybiegł z namiotu razem z Przybyszewskim. Co tu się dzieje?
Nagle ziemia się zatrzęsła i
wszystko zaczęło płonąć. Widziałem jak Guru smażył się w tym ogniu i ostatnim
tchnieniem powiedział:
- Znajdź
ich! Uratuj nas!”
- Wstawaj!
No ruszaj dupę! Już po pierwszej, nasi gospodarze się niecierpliwią. Co taki
przerażony? Znowu proroczy sen?
- Jabol?
Jabol! Kurwa, oby nie proroczy. Chodźmy do nich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz