wtorek, 13 grudnia 2011

7. AUTOBUS

Następnego dnia kupiłem bilet na dworcu i o 22 miałem autobus do Koszalina. Droga trochę zajęła bo budowniczowie dróg nie wyrobili się na euro, od którego minęło już jakieś sześć lat i od tamtej pory nie znalazł się nikt, kto mógłby to dokończyć. Co za kraj. Normalnie trasa zajmuje jakieś 3-4 godziny, ale czas niestety się zdwoił. Tak więc postanowiłem uciąć sobie drzemkę. Ciężko było znaleźć wygodną pozycję, ale jakoś się udało. O dziwo całkiem szybko zasnąłem i pogrążyłem się w kolejnym chorym śnie.

"Jechałem tym samym autobusem, z tymi samymi ludźmi i nawet z tym samym kierowcą. Za to sceneria była nieco inna, zamiast drogi w budowie, droga w strzępach, jakby ciągle jakieś ciężkie pojazdy po niej jeździły, gdzieniegdzie kratery i pęknięcia jak po wybuchach. W sumie to niewiele się ta droga ze snu różniła od tej którą jechałem. Na dworze panowała jesień, kolorowe już liście spadały z drzew, tworząc przyjemny dla oka "dywan" pokrywający niemal całą okolicę. Słońce też już się miało ku zachodowi i dawało czerwone światło, które urozmaicało pejzaż. Jakbym był malarzem, to na pewno chciałbym wtedy to narysować. No, ale nim nie jestem, ani nawet poetą który by się rozpłakał patrząc na ten piękny widok. Gdy tak przyglądałem się temu krajobrazowi przeszła mi przez głowę myśl: "Tylko kiełbasy mi tutaj brakuje". O dziwo się nie zjawiła.
- Panie kierowco daleko jeszcze?! - krzyknął ktoś z końca autobusu.
- Jeszcze jakieś dwa kilometry, ale już tutaj raczej jesteśmy bezpieczni. - odpowiedział kierowca.
Bezpieczni? O co tutaj chodzi?
- Zaraz się wszystkiego dowiesz. - odezwał się głos ze schowka nade mną.
- No i mam kiełbasę, stęskniłem się już.
- Cicho siedź i obserwuj, dla nich Ciebie tutaj nie ma. Weź mnie wyjmij stąd.
Wyjąłem go czy tam ją z tego schowka i położyłem obok siebie, ale długo tam nie siedziała bo oczywiście zaczęła lewitować.
- Masz szczęście, że nie walisz po oczach tym światłem. - powiedziałem, po czym jakby na złość kiełbasa zaświeciła jakby dwustu watową żarówka. - Nosz kurwa co Ty robisz?
- Hahaha co mi zrobisz? - zaśmiała się i zgasła zaraz po tym. - No dobra, a teraz patrz.
Autobus się zatrzymał, przed nami stała kolumna czarnych samochodów identycznych do tych z wioski. Wysiadło z niego kilku karków ubranych na czarno i powolnym krokiem szli w stronę autobusu. Kierowca wrzucił wsteczny i ruszył do ucieczki, ale "czarni" przestrzelili mu opony. Autobus wpadł w poślizg i wpadł do rowu.
- Ratuj się kto może, szybko! - krzyknął kierowca, po czym ruszył do ucieczki. Wybił przednią szybę i wyskoczył przez nią. Już zdawało mi się, że dał radę uciec lecz jeden z czarnych wyjął pistolet i postrzelił go w udo. Kierowca padł na ziemie z krzykiem.
- Dobry strzał bracie - powiedział jeden z czarnych - mistrz będzie zadowolony, idź i się nim zajmij.
Jak mu kazano tak i zrobił, powolutku nie śpiesząc się, z pełnym spokojem. Wydawało mi się nawet że nuci jakąś melodię pod nosem.
- Nie! Nie! Czemu to robicie?! - krzyczał kierowca, patrząc jak oprawca się do niego zbliża. Złapał kamień i rzucił w niego. Lecz na czarnym nie zrobiło to wrażenia.
- No i po co Ci było uciekać? - powiedział łapiąc go za bark i podnosząc. - W sumie dla mnie lepiej, chociaż trochę rozrywki - śmiejąc się jak opętany rzucił go w stronę autobusu, po czym zaczął okładać pięściami. Od czasu do czasu powtarzał to, aż znaleźli się przy autobusie.
W tym czasie wszyscy już pasażerowie zostali pojmani i wsadzeni do samochodów.
- Dzisiaj mistrz będzie zadowolony, wielka uczta czeka. Wracajmy. - Wsiedli do samochodów i pojechali przez ten piękny krajobraz, który bardzo się zmienił. Cały ten "dywan" znikł pod błotem wywleczonym przez opony samochodów "czarnych".
- Musimy działać i to szybko, już niebawem ich plan wejdzie w życie. Wstawaj!"
- No wstawaj pan, jesteśmy już w Koszalinie. - obudził mnie kierowca, rzeczywiście byliśmy już na miejscu. Przespałem całą trasę, może i lepiej. No nic trzeba odświeżyć stare znajomości.

1 komentarz:

  1. "O co tutaj chodzi?
    - Zaraz się wszystkiego dowiesz. - odezwał się głos ze schowka nade mną." najlepszy fragment;d

    m.s.

    OdpowiedzUsuń