czwartek, 19 stycznia 2012

24. DZIUPLA


           Niestety obraliśmy złą godzinę na powrót. Co prawda dojazd do Koszalina nie przysporzył żadnych problemów, ale w mieście już nie obyło się bez komplikacji. Korek z pod ronda przy Jana Pawła aż po sam wjazd do Koszalina. No niestety, ale i takie sytuacje się zdarzają. Trochę czasu na relaks i posłuchanie muzyki. Puszczali nawet całkiem ciekawe kawałki, aż do momentu gdy je przerwali serwisem informacyjnym.

- Przerywamy na chwilę, aby podać informację z ostatniej chwili. Właśnie PAP poinformował o kolejnym tajemniczym zniknięciu mieszkańców jednej z wiosek na Pomorzu. Nie podają jednak, jaka to miejscowość, żeby nie wzbudzać paniki. Co ciekawe od poprzedniego zniknięcia minęło dokładnie tyle dni co liczba zaginionych osób. A teraz wracamy do naszej listy przebojów, będziemy państwa informować na bieżąco.
- Mistrz znowu szaleje – powiedział Jabol. – ciekawe co on z nimi robi.
- Nie chcesz wiedzieć. Musimy przyśpieszyć z działaniami, bo ludzie będą ginąć ciągle. O zgłoś, dobra nuta.
- Jedźmy do studia, nie będzie mi się chciało z buta poginać.
- Ciężko dupę ruszyć, dobra. – spojrzałem na jego błagalną minę - Pojedziemy.
- Zajebiście!
            Pojechaliśmy pod to studio, Jabol wysiadł, a ja w obstawie mojej gwardii pojechałem do domu gdzie czekał już na mnie Kmiotek. Samochody zostawiliśmy na parkingu. Rudy poszedł ze mną, a gwardziści zostali, aby pilnować aut.
- I co tak cały czas ze mną będziesz łaził? – zapytałem Rudego.
- Nie no co ty, wieczorem przyjdą nas zmienić. Po dwanaście godzin pilnujemy.
- No to świetnie, ale w domu będą ze mną siedzieć?
- Chyba, zobaczymy jeszcze jak to będzie. A czemu pytasz?
- Bo jak biorę prysznic to śpiewam, a niektórym to może szkodzić. – w tym momencie weszliśmy na czwarte piętro. – to chyba on.
- Tak to on. Ave Kmiocie!
- Dobry, dobry. – odpowiedział i podając mi rękę kontynuował – Kamil jestem, ale dla znajomych Kmiotek.
- Świetnie, wejdźmy. Trzeba coś zjeść, Guru mógłbym mi jeszcze kucharkę i sprzątaczkę załatwić.
- Dobrze by było, ale wtedy byśmy tutaj cały czas siedzieli. – mówił Rudy, który pierwszy wszedł do mieszkania, aby sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Gdy już to zrobił wyjął radio i powiedział – Dobra, weszliśmy jak sytuacja na dole? Odbiór .
- Cisza i spokój szefie. Bez odbioru.
           Weszliśmy do środka, Rudy z Kmiotkiem siedli w salonie przed TV, a ja poszedłem do kuchni zrobić coś do jedzenia. Niezbyt chciało mi się tam babrać więc wyjąłem z szafki zupki chińskie i wstawiłem na nie wodę. Zalałem i zaniosłem do salonu.
- Jedzcie – powiedziałem dając im zupę -  No to Kmiotek co tam takiego się stało.
- Więc tak, jak pewnie już wiesz pracuję w policji. U Bachmanna konkretnie. Dzisiaj Guru zgłosił kradzież samochodu, a wiedzieliśmy wszyscy, że gdzieś u tych czarnych musi stać nie? No i zaczęliśmy szukać. Długo nie musieliśmy bo zaraz się znalazł. Stoi na podwórku u niejakiego Andrzeja Karpisiemowicza.
- Tego ich szefa regionalnego? – zapytał Rudy, ja nie miałem pojęcia kto to był ten Andrzej.
- No dokładnie u tego, kiedy się o tym dowiedziałem kazałem moim ludziom zaczekać z działaniami. Możemy to wykorzystać, gdybyśmy tylko mieli znajomości w jakiejś gazecie czy radio, nie?
- Mam pomysł – powiedziałem bo takowy mi właśnie wpadł do głowy – mało tego. Przypadkiem jakiś dziennikarz znajdzie się na miejscu akcji. To podstawa tego planu, ale mam coś jeszcze. Masz jakichś informatorów na mieście?
- Głupie pytanie, bez tego ani rusz.
- No to, gdybyś się od nich dowiedział, że mają tam dziuplę? I codziennie kilka samochodów tam zawożą?
- Sprytne – powiedział Rudy. – ale zeznania informatora to za mało.
- Możemy podrzucić coś – wymyślił Kmiotek – prasa to szybko rozdmucha.
- To będzie sensacja.- kontynuowałem - Nawet zanim okaże się, że to nieprawda, to i tak będzie w prasie dym, dziennikarze sobie coś dopowiedzą i kompromitacja udana. Jeden pion z szachownicy mniej.
- Goniec raczej, albo inna figura. – dodał Rudy, wydawał się mniej rozgarniętym człowiekiem. Nie dawał po sobie poznać, że wie co to szachy, a tutaj taka niespodzianka.
- No – teraz Kmiotek zabrał głos – to szefie mamy kompromitować ich?
- Tak, chodzi o to, żeby wyborów nie wygrali. Znacie jakiegoś dziennikarza?
- Ja nie – powiedział Rudy.
- No ja też, z resztą nie mógłbym z nim rozmawiać. Dobra jak będzie jeszcze coś się działo to dam znać. Muszę lecieć, dzieciaki czekają w przedszkolu. Jak załatwicie dziennikarza zadzwońcie to zaczniemy. – powiedział i wyszedł.
- Dobry plan. – mówił Rudy. – włącz tam na sportowy, coś ciekawego może będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz