Włączyłem i rzeczywiście coś ciekawego leciało. Jakiś mecz hokejowy, zawsze uwielbiałem tę dyscyplinę sportową. Szybka akcja, sporo agresji i brutalności nie to co w piłce nożnej. Patrzyliśmy obaj i się wyłączyliśmy, co jakiś czas Rudy wstawał i robił coś do żarcia.
- Pusto w lodówce masz – powiedział, wracając kolejny raz z kuchni.
- Kurwa, dopiero robiłem zakupy. No dobra to jadę coś kupić.
- Spoko. Chłopaki z Tobą pojadę, ja chaty popilnuję.
- Hehe… funkcja szefa ma swoje prawa.
- No, a jak. Potem ci opowiem jak się mecz skończył.
Ubrałem się i poszedłem prosto do samochodu. Pojechałem prosto do centrum handlowego, które było najbliżej. Zaparkowałem i wszedłem do środka. Na korytarzu było pełno ludzi, jakby suchy chleb rozdawali gdzieś za darmo. Szedłem twardo do celu nie zważając na żadne reklamy czy dziewczyny rozdające ulotki.
- Tutaj będzie szedł – nagle usłyszałem znajomy głos, głos którym przemawiał do mnie Kiełbasa. – tym korytarze potem w lewo. – słyszałem go wyraźnie, lecz inaczej niż zawsze. Zazwyczaj słyszałem go w głowie, w środku – Ej, ej, musimy już iść szybko. – zlokalizowałem w końcu skąd dobiega ten głos, lecz kiedy chciałem tam podejść wpadła na mnie jakaś dziewczyna.
- Oj przepraszam – powiedziała i pobiegła dalej. Daleko nie uszła bo złapali ją moim gwardziści.
- Szefie, ona zajebała ci portfel. – sprawdziłem, rzeczywiście tak było – A najlepsze jest to, że jest jednym z zaprzysiężonych.
- A już poznaję – powiedziałem – to ty uciekłaś wtedy jak wyszedłem z kwatery.
- Puśćcie mnie! Wy ogry zasrane! Nie wiedziałam, że to zbawca. Masz ten portfel i telefon– podała mi je i pokazałem im żeby ją puścili. – Głupio wyszło i to drugi raz.
- Daj spokój, zapomnijmy o tym.
- Świetnie, Renia Renata jestem. Złodziejka pierwsza klasa, ci gdyby mnie nie znali nie złapali by mnie.
- Nie wątpię, nie wątpię. Możesz się przydać. Co teraz będziesz porabiać?
- Guru chciał, żebym mu coś załatwiła więc z randki nici, słoneczko. W telefonie jest mój numer, jak coś to dzwoń i jakbyś mógł to daj go też Jabolowi. Pa pa – pobiegła do wyjścia, a ja poszedłem wprost do sklepu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz